niedziela, 25 września 2016

Od Ash CD. Firay

- Ej Firay! - krzyknęłam widząc moją towarzyszkę.
- Co tym razem?
- Nic, nudzi mi się - wystawiłam język i usiadłam obok niej. Wadera przewróciła oczami.
- To idź poprzeszkadzać... No nie wiem, Anakinowi? Typhoonowi?
- Nieeee... To są faceci, oni nie są dobrym towarzystwem - uśmiechnęłam się lekko. Firay westchnęła i również usiadła.
- No... Teraz ci się już nie nudzi? Zaspokoiłam twoje potrzeby?
- Uh-huuuh, no ale porozmawiaj ze mnąąą
Firay prychnęła z lekkim uśmiechem.
- Z tobą to jak ze szczeniakiem.
Wyszczerzyłam się głupawo.
- Daj spokój, nie obrażaj szczeniaków.
Obie zaczęłyśmy się śmiać.

<Firay?>

Od Anakina CD Firay

Przyglądałem się jak Alfą odchodzi w stronę swojej jaskini. Później z nią porozmawiam... - postanowiłem odwracając wzrok.
- Anakin, kiedy następny występ? - usłyszałem głos jakiejś wadery.
- No właśnie i z Kim? - dodał ktoś inny.
- Spokojnie... Na pewno to nie był mój ostatni występ - zaśmiałem się. - Mam już na oku niezłą wokalistkę - pod moim nosem pojawił się lekki uśmiech.
- Tak? A kto to? - zdziwiła się wadera.
- Tajemnica... - zacząłem odchodzić w stronę swojej jaskini.
***
Położyłem się na swoim legowisku i rozpaliłem kominek. Przyjemne ciepło otulało moje futro i całe ciało. Bez słów przyglądałem się pomarańczowym płomienią. Nawet nie zwróciłem uwagi, kiedy pogrążyłem się w śnie...
***
Obudziłem się pełen energii i nowych pomysłów. Zamieniając się w człowieka i zasiadając przy laptopie, naszła mnie chęć na tworzenie nowej nuty. Włączyłem swój ulubiony program - Music Maker. Minęły ponad dwie godziny, a ja już miałem trzy minuty materiału. Zapisałem plik i zamknąłem klapkę, po czym wróciłem do swojej normalnej postaci. Wychodząc z jaskini, zacząłem iść w stronę jaskini Alfy. Będąc już nie daleko, dostrzegłem ją - siedziała na wysokim drzewie.
- Cześć - przywitałem się z uśmiechem na pysku.
- Hej - powiedziała schodząc na dół. - Co tam? - zapytała Wciąż zachowując kamienny wyraz twarzy.
- Może jednak zgodzisz się na duet? - szepnąłem z nadzieją.
<Firay?>

sobota, 24 września 2016

Od Firay CD Anakin

Podeszłam do Anakina i ukłoniłam na znak szacunku i podzięki.
- Mam u ciebie dług - odeszłam w stronę jaskini.
- PRZEGRAŁAŚ! - krzyknęła Ash, podbiegając do mnie.
- No i? - popatrzyłam na nią kątem oka. Ta prychnęła i popatrzyła na mnie z pogardą.
- Co?
- No wiesz... Wyluzuj się.
- Wiesz, że nie ma takiego słowa w moim słowniku.
- Jest!
- Nie ma - wzięłam głęboki wdech i poszłam na nocną zmianę. Klasyczne zaklęcia...
Nuuudyyyyyyyy... Stanęłam na kamieniu i popatrzyłam w gwiazdy.
- Setonarh...? - wzięłam głęboki wdech - Jesteś tam prawda? - lekki wiatr opieścił moją sierść. Zawsze mnie pytają (gdy słyszą to imię) kim on jest... Jest moim duchem. Gwiazdozbiorem, który mi pomaga... - Zawsze tak ma być? Że... Że zakładam maskę, a inni patrzą na mnie jak na... - wzięłam głęboki wdech i z gwiazd stworzyłam swoje stare skrzydła. Stały się przeźroczyste, a ja zamknęłam oczy. Poczułam jak ilzuja znika. Skupiłam się i gwiazdy mnie uniosły, a ja zmieniłam się w człowieka powoli i spokojnie tańcząc po powietrzu.
- Kto jest wybrańcem? Kto jest następcą? - szybowałam po niebie - któż zginie? Któż przetrwa? Czy martwi są martwi? Czy ja jestem tym, kim jestem...? - wciąż tańczyłam powolnym rytmem.

<Anakin?>

Od Anakina CD Firay

Przyszedłem pod moimi miejsce koncertu, wcześniej. Chciałem wszystko sprawdzić, poćwiczyć i przyszykować się. Dochodząc na miejsce, na wstępie przywitała mnie grupka organizatorów. Niektórzy dopracowywali efekty, a inni szykowali sprzęt. Niespodziewanie podbiegł do mnie jakiś młody wilk w słuchawkach.
- Ty jesteś Anakin? - zapytał patrząc na mnie z zachwytem.
- Tak - uśmiechnąłem się.
- Jestem oprawcą muzycznym, to właśnie do mnie trafiła muzyka. Mam pewne pytanie. Czy ty sam ją zrobić zrobiłeś? - mówił z szerokim bananem na twarzy.
- Bawiłem się w Music Marker i tak jakoś wyszło - prychnąłem.
- To na prawdę fajna nuta! Czy podszkoliłbyś mnie kiedyś? - zrobił maślane oczka.
- No pewnie - uśmiechnąłem się. - A teraz Przepraszam, muszę iść trochę poćwiczyć - odszedłem od wilka. 
Wszedłem do małej jaskini - coś w typie garderoby. Zacząłem powtarzać sobie tekst i ćwiczyć głos. 
- Gotowy na wstęp? - zapytała dobrze znana mi wadera, wchodząc do środka.
Momentalnie przestałem i spojrzałem w jej stronę.
- Zawsze - uśmiechnąłem się wychodząc za Firay.
***
Przed sceną roiło się od wilków. Lekko zestresowany czekałem na zapowiedź. Po kilku minutach na podest wszedł wysoki Basior - prezenter - i powiedział:
- Witam na pierwszym koncercie od ostatnich kilku lat. Na scenę za kilka sekund wejdzie nowy piosenkarz naszej Watahy - Anakin. A, więc bez przeciągania zapraszamy na scenę! - krzyknął odkładając mikrofon, który zwisał z góry.
Wchodząc na scenę przywitały mnie zachęcające brawa. Uśmiechnąłem się i zacząłem...
Gdy skończyłem na widowni odbiły się głośne piski zachwytu oraz braw. Ponownie się uśmiechnąłem.
<Firay?>

Od Firay CD Anakin

- Odpada.
- Dlaczego? - spytał.
- Nie śpiewam publicznie...
- Dlaczego?
- Bo tak! - warknęłam i odwróciłam się od niego - miłego występu... - ruszyłam przed siebie.
- Dlaczego? - po jego słowach, zatrzymałam się, ale po chwili znów ruszyłam.

****

Let's see... Obliczenie wszystkich zapasów.m. rozpisany grafik polowań... Style obrony i ataków...
Ugh... I jeszcze formalności sojusznicze...
- Firanka! - krzyknęła Ash, podbiegając do mnie.
- Ash, mówiłam coś o "Przezwiskach".
- Dobra, dobra. Słuchaj. Może jednak zaśpiewasz...
- Wait... Skąd wiesz, że mi to proponował?
- Ummm...
- Serio?
- Ej no dobra, może trochę podsłuchałam, ale. Jak to zrobisz, to przejme wszystkie twoje formalności na 12 godzin.
- Mh... W sumie parę robót ci nie zaszkodzą.
- Wiedziałam, że się zgodzisz! - szturchnęła mnie i poszła zadowolona. Cóż... Najwidoczniej trzeba dużo rzeczy poświęcić dla dobra stada...
Przypomnijcie mi czemu zostałam Alfą?
Nie pasuje w ogóle. Jestem nieśmiała, strachliwa, a dodatkowo nie umiem dowodzić... W stadzie nikt poza Asfaldem nie wie jaka jestem naprawdę...
Cóż.
Poszłam do Anakina i stanęłam obok niego.
- Gotowy na występ? - powiedziałam z kamiennym wyrazem twarzy.

<Anakin?>

niedziela, 18 września 2016

Od Anakina CD Firay

Nie potrafiłem ukryć swojego zdziwienia. Mam z kimś śpiewać? - zapytałem samego siebie przyglądając się wyjściu. Wpatrzyłem się w otwór i nie potrafiłem przestać. Gdy w końcu się otrząsnąłem podszedłem do biurka i zamieniłem się w człowieka. Wyciągnąłem zeszyt i długopis.
- Pora brać się za jakąś piosenkę... - pomyślałem zaczynając pisać.
Główkowałem kilkanaście minut, aż wymyśliłem ciekawą zwrotkę:
I wish I found some better sounds no one’s ever heard,
I wish I had a better voice, sang some better words,
I wish I found some chords in an order that is new,
I wish I didn't have to rhyme every time I sang.
- To jest dobre - pochwaliłem samego siebie wracając do pisania.
♪ ♪ ♪
Wyszło na tym, że tekst skończyłem pisać o 22:00. Wyjrzałem przez kamienne oko, żeby na chwilę oderwać wzrok od słów.
- Teraz kompozycja - wziąłem głęboki wdech, po czym wypuściłem powietrze.
 Do tego wszystkiego potrzebowałem jedynie najprostszego programu muzycznego. Wcześniej poprosiłem informatyków watahy o sprzęt. Dorwałem słuchawki i laptopa, po czym włączyłem Music Maker. Podłożyłem prosty podkład i zacząłem bawić się opcjami interfejsu. 
- Perkusja, gitara, keybort i klarnet! Dobra mamy to! - uśmiechnąłem się do siebie klaszcząc w dłonie. Właśnie wybiła druga w nocy. Zapisałem muzykę na płycie i schowałem ją do torby razem z zeszytem. Zamieniłem się w wilka i poszedłem spać...
♫ ♫ 
Obudziłem się po dziesiątej nad ranem. Przetarłem oczy łapami, żeby następnie otworzyć je i wstać. Krótko mówiąc - "ogarnąłem się", porwałem torbę i wyszedłem z domu.
Idąc przez las w stronę miejsca imprezy, podśpiewywałem sobie mój nowy utwór. 
Podchodząc pod średniej wielkości scenę dostrzegłem, iż wszystko było zapięte na ostatni guzik. Chwilę później podszedł do mnie basior - zapewne organizator i poprosił o opisanie występu. Wszystko opowiedziałem, tak jak obmyśliłem w nocy i przekazałem płytę. Podziękował on skinieniem głowy i odszedł do reszty ekipy. Przyglądnąłem się jeszcze raz scenie, po czym ruszyłem w drogę powrotną. 
Po drodze dostrzegłem znajomą waderę - Firay.
- Cześć - przywitałem się. - Jak tam? - zapytałem po chwili.
- U mnie okay, a jak z twoim występem? 
- Tekst i muzyka są - przytaknąłem głową.
- A twój duet? - zatrzymałem się na chwilę przy jej pytaniu. Może będzie głupie, to co teraz powiem...
- Zastanawiałem się nad tym i chciałem Ciebie zapytać o zdanie. Słyszałem jak pięknie śpiewasz... - szepnąłem patrząc na nią z lekko przechyloną głową.
<Firay?>

OD Firay CD Anakin

Syknęłam, powoli się budząc. Miałam opatrzone rany, a prze de mną siedział Anakin.
- Miałeś wykonać rozkaz - warknęłam.
- Żebyś tam zginęła? - popatrzył na mnie kątem oka.
- Ash by zajęła moje stanowisko - wstałam ledwo co i poszłam do wyjścia.
- Alfo...
- Anakin - popatrzyłam na niego twardym wzrokiem - jutro masz występ piosenkarski. Masz tydzień na znalezienie sobie partnera na duet piosenkarski.
- Duet?
- Tradycja z mojej starej watahy. A dzięki temu, że mamy piosenkarza, można wcielić to w życie - pokulałam w stronę domu. Zmieniłam się w człowieka i cieniem objęłam rany. Gdy cień zaczął regenerację zmieniłam się w wilka i poszłam do Ash.
- Hej.
- A ty gdzie byłaś? - powiedziała, patrząc na moje rany.
- Nocna zmiana...
- Dziewczyno powinnaś spać.
- Nie tobie się to ocenia - zmieniłam się w cień i poleciałam do Crystal Cave.

****

Weszłam do jaskini. Na dzień dobry przywitały mnie wodne stworki. Wtuliły się w moje futro i rozluźniły moje ciało. Kryształy grały swoją muzykę, a ja mogłam się wyciszyć. Wyszłam z jaskini po paru godzinach... 
Zawsze tak jest... Nie mogę być sobą...
Wtedy wpadłam na drzewo. Usiadłam na koronie i popatrzyłam na zachodzące słońce.

<Anakin?>

sobota, 17 września 2016

Od Anakina CD Firay

Będąc już kawałek dalej od miejsca gdzie ostatni raz widziałem Firay, zawróciłem. Może i było, to podważenie poleceń alfy, ale nie mogłem jej zostawić samej. Wracając się dostrzegłem ciemny kształt wilka. To Firay - ledwo się ciągnęła po ziemi. Zleciałem na dół lądując naprzeciwko wadery. Popatrzyła na mnie wykończonym wzrokiem i padła nieprzytomna.
- Firay? - zapytałem otrząsając ją lekko. - Fiay, obudź się! - krzyknąłem, zero reakcji.
Nie może się wykrwawić... - pomyślałem biorąc ją sobie na plecy. Co prawda wolnym, ale skutecznym krokiem doszedłem do swojej jaskini.
                                                             * * *
Ułożyłem waderę na swoim posłaniu. Szybko wziąłem się za opatrzenie rany. Dorwałem z łazienki małą apteczkę, którą położyłem przed waderą. Po drodze nalałem wody do szklanego dzbanka i ze wszystkim wróciłem do Firay. Na początku delikatnie obmyłem łapę wadery, po czym lekko ją osuszyłem ręcznikiem. Wyciągnąłem bandaż i przyłożyłem chłonny wacik na ranę, Wszystko zawinąłem materiałem zabezpieczającym.
- Mam nadzieję, że z tego wyjdziesz - szepnąłem podchodząc do kominka.
Na całe szczęście wcześniej przygotowałem drewno na opał. Za pomocą mocy, wznieciłem ogień tworząc ognisko. Jeszcze na chwilę podszedłem do legowiska i przysunąłem je razem z waderą, bliżej ciepła. Ułożyłem się obok na ziemi i przymknąłem oczy.
<Firay?>

OD Firay CD Anakin

Popatrzyłam na niego kątem oka.
- Mam nocną zmianę do końca nocy. Potem pewnie załatwię formalności... Jutro pewnie będzie tak samo - mruknęłam -więc... nie ma dla mnie chwili.
- Jasne... - wtedy moja gwiazda wzbiła się w powietrze, iskrząc.
- A to co? - spytał.
- Coś wykryła - pobiegłam w tamtą stronę, zmieniając się w cień, a gdy się tam pojawiłam, zamarłam.
- Co...
- SCHYL SIĘ! - krzyknęłam, a strzała szarpnęła mój kark. Człowiek stanął na de mną i wycelował strzałę w moją stronę. Warknęłam wściekle, a lodem go przytwierdziłam na ziemi. Mężczyzna wyjął nóż i dźgnął mnie w łapę. Zamroziłam jego ręke, a potem iskierki lodu przebiły go paręnaście razy, a gdy ten padł martwy zmienił się w duszka i zniknął na niebie. Ugięłam się z sykiem.
- Nic ci nie jest?! - spytał, a ja jakby nigdy nic się wyprostowałam.
- Wracaj do watahy...
- Ale..
 - TO ROZKAZ! - warknęłam, a basior odleciał. Zaczęłam się rozglądać. Straciłam sporo krwi, ale powinnam dojść do watahy...
****

Coraz bardziej rozmazywało mi się przed oczami. Było mi słabo. Za mną ciągnęła się linia krwi. W połowie drogi musiałam zmienić tor. Jakby Wataha Krwawej Łapy znalazła moją krew... byłoby po nas. Gdy zobaczyłam jakiegoś wilka upadłam nieprzytomna.

<Anakin?>

Od Anakina CD Firay

- Usłyszałem twój śpiew... - powiedziałem niepewnie.
Wadera najwidoczniej się lekko zawstydziła i spaliła buraka. Lekko się uśmiechnąłem.
- Ładnie śpiewasz - dodałem po chwili.
- Dzięki - powiedziała krótko odgarniając futro z głowy.
- Ja pieję jak stary kogut - prychnąłem, na co wadera uśmiechnęła się pod nosem.
- Na pewno nie jest tak źle - powiedziała wciąż "mając banana na twarzy".
- A tak na serio, to właśnie przez śpiew wygnano mnie z poprzedniej watahy - wyznałem patrząc na jej szarą sierść. - Ojcu niezbyt spodobała się moja "przemowa" - prychnąłem,
- Czyli potrafisz ładnie śpiewać? - zapytała lekko przechylając głowę.
- Robię to od dziecka - wzruszyłem ramionami.
- Może chciałbyś zostać śpiewakiem w naszej watasze?
- Hm... Z chęcią - przytaknąłem jej z uśmiechem.
Na kilka sekund zapadła cisza. Przewało ją pytanie Firay:
- A potrafisz walczyć? Przydaliby się wojownicy - powiedziała kręcąc przy tym głową.
- Umiem się posługiwać sztukami walki - pokiwałem z uśmiechem głową.
- To stanowisko wojownika również masz załatwione.
- Robisz coś dzisiaj ciekawego? - wyrwało mi się.
<Firay?>

piątek, 16 września 2016

OD Firay CD Anakina

Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam się w jego stronę z poważną miną.
- Jestem Firay - popatrzyłam na niego nieufnym wzrokiem - ty jesteś tym nowym?
- Tak - odpowiedział.
- Mhm... - odwróciłam się od niego - Well... - popatrzyłam na listę - jesteś na liście. Więc... muszę ci pokazać nasze tereny, zasady i tym podobne - popatrzyłam na niego kątem oka i pokazałam gestem, by szedł za mną.
- Więc... wataha Rubinowych Serc to nie jest jak tutejsze watahy, że nie pilnujemy tu porządku czy ktoś nie słucha kogoś z większej rangi. Są tu proste zasady. Szanuj innych, a ci szanują ciebie. U nas jedynie co jest zakazane to zdrada i brak kultury wobec innych - patrzyłam na udomawiające się wilki - pomagamy innym. Alfa, czyli ja pilnuje tu porządku, a ja wiem o wszystkim - byłam wyprostowana i dumnie chodziłam jak na Alfę przystało, a mój wyraz pyska nie okazywał żadnych uczuć. Zatrzymałam się po chwili - tutaj jest twoja jaskinia. Rozgość się, a jak coś, to zgłoś do mnie niedociągnięcia - poszłam do siebie. Usiadłam... i oczywiście wróciłam do obowiązków.
Czyli rozluźnienia się i odsapnięcia.

***

Poszłam wcześniej na swoją nocną zmianę. Kolejna nieprzespana noc mi nic nie zrobi. Wysłałam gwiazdy, by sprawdziły teren. Zmieniłam się w człowieka i wyczarowałam skrzypce. Zamknęłam oczy i zaczęłam na nich grać. 


Gdy zakończyłam, usiadłam znów na kamiennej posadce. Wtedy usłyszałam szelest. Wskoczyłam tam z kamiennym wyrazem twarzy, a ja przygniotłam Anakina.
- Argh... nie robi się takich rzeczy Anakin - wstałam i znowu przybrałam kamienny wyraz twarzy - coś się stało, że mnie szukałeś?

<Anakin?>

Od Anakina

Jak tu trafiłem? Pewnie spodziewacie się historii typu: "Rodzice mi umarli, więc poszedłem w świat". Może moja jest inna, ale równie godna wysłuchania. Nie będę się wam tutaj rozgadywać jak jakiś pisarz, bo po co? Lepiej gadać zwięźle i na temat, żeby każdy zrozumiał.
                                                               * * *
Dzisiaj osiągam wiek swojej dojrzałości - dwa lata. Szykowałem się na uroczyste przekazanie mi tytułu alfy, przez ojca i matkę. Na tą okazję specjalnie poszedłem do miasta kupić dla siebie muszkę, żeby jakoś wyglądać. Zawiązując materiał na szyi dobiegły mnie dziwne okrzyki. Na całe szczęście podchodząc do źródła dźwięku dostrzegłem, że to moja siostra skacząc wokół myszy. Zwinnym ruchem przechwyciłem gryzonia i odrzuciłem w kąt.
- Ale ładnie wyglądasz - pochwaliła mnie siostra.
- Dziękuję - uśmiechnąłem się.
- Jesteś gotowy? - dobiegł mnie zza pleców głos ojca. 
- Zawsze i wszędzie - powiedziałem podążając za basiorem.
                                                               * *
Stało się - wyszedłem razem z ojcem i matką na wcześniej przygotowaną scenę. Uśmiechnąłem się prezentując wszystkim swój biały jak śnieg uśmiech. Przez ostatni miesiąc codziennie myłem zęby.
- Witajcie wszyscy! - przywitał się ojciec patrząc na inne wilki. - Zebraliśmy się wszyscy, żeby uczcić obdarzenie mojego syna tytułem alfy i oddaniem mu wszystkich obowiązków przywódcy. 
A, więc Anakinie, czy jesteś godzien objąć panowanie nad naszą watahą? - zapytał patrząc na mnie.
- Tak - odpowiedziałem krótko.
- Czy obiecujesz godnie służyć naszej watasze? 
- Tak - powtórzyłem.
- Ostatnie pytanie. Czy jesteś gotów zrobić wszystko, żeby bronić swego ludu?
- Tak - ponownie przytaknąłem.
Ojciec wziął do łapy miecz i wykonał nim tak zwane tytułowanie. Miecz zawisł po prawej, a potem po lewej stronie mej głowy. Na koniec tata przytaknął głową i spojrzałem na wilki.
- Teraz twoja przemowa - szepnął ociec z uśmiechem.
Odwróciłem głowę w stronę wszystkich zebranych. 
- Zamiast snuć wam długie opowiadania i głosić przemowy, chciałbym abyście wysłuchali mego dzieła...
Wszystkim się podobał mój występ... Oprócz ojcu. Patrzył on na mnie z gniewną miną.
- Coś ty zrobił!? - krzyknął zdenerwowany, na co brawa ucichły. - Nie wychowałem swojego syna na jakiegoś śpiewaka! - warknął.
- Ojcze, ale to mi sprawia... - nie mogłem dokończyć, bo przerwał mi jego ponowny opiepsz.
- Według praw nadanych mi przez Radę Żywiołów degraduję Cię z pozycji alfy i oddalam z królestwa! - krzyknął wskazując łapą na zejście.
- Ale...
- Nie ma żadnego, ale! Wynocha mi stąd i tyle! Nie chcę Cię więcej widzieć!!! - wydarł się.
                                                               * * *
No i tak to było... Szczerze mówiąc gdy słyszałem, to po raz pierwszy, to chciało mi się płakać z powodu degradacji i wydalenia, ale teraz? Mam to gdzieś, żyję swoim życiem w Watasze Rubinowych Serc. Zostałem tu przyjęty z otwartymi łapami. Poznałem wiele wspaniałych wilków i dobrze mi z tym! 
                                                               * * *
Idąc przez las dostrzegłem na klifie posturę wilka. Przechyliłem pytająco głowę i podszedłem bliżej. 
- Cześć jestem Anakin - powiedziałem stając obok.
<Ktoś?>

Od Ash CD. Typhoon'a

  Najeżyłam się i zaczęłam warczeć szczerząc kły. Przed sobą jednak zobaczyłam łapę Firay i uspokajając się cofnęłam się o krok.
- Czy pochodzisz z Watahy Krwawej Łapy? - zapytała.
- Ymm... Nie, nie pochodzę. Ale chyba widziałem ich tere...
- PRZECHODZIŁEŚ TAMTĘDY?! - warknęła nagle. Aż odskoczyłam.
- Tak ale...
- Zdajesz sobie sprawę na jakie niebezpieczeństwo nas naraziłeś?! Ktoś mógł cię śledzić! - podniosła dumnie głowę skrzywiona ze złości. Opuściłam uszy przyglądając się jej i podkuliłam ogon. Nie znoszę chwil, kiedy jest wkurzona. Przeraża mnie. Westchnęłam.
- Spokojnie Fir, on nie wiedział - obróciłam się do basiora i uśmiechnęłam się delikatnie. - Możesz dołączyć, będziesz miał zapewnione bezpieczeństwo ze strony watahy.
Firay patrzyła na mnie jak na ducha. Ponownie się skrzywiła i westchnęła powarkując cicho.
- Więc skoro go tak bronisz, to go teraz oprowadź.
Czemu ja?! pomyślałam. Jednak powstrzymałam się od wypowiedzenia tego na głos. Przewróciłam tylko oczami i odwróciłam się na pięcie ruszając z miejsca.
- Chodź - rzuciłam basiorowi. Po chwili mnie dogonił i zaczęłam przechadzać się w jego towarzystwie po terenach watahy.

<Typhoon?>

OD Firay CD Ashfur

- Nie wiem... - mruknęłam - chyba pójdę załatwić formalności... wiesz.. sprawdzenie wszystkiego i tepe itede.
- Mhm... - mruknęła i się rozdzieliłyśmy. Poszłam do siebie i zmieniłam się w człowieka, po czym usiadłam na jakimś kamieniu, patrząc na swoje ręce. Na jednej miałam tatuaż w formie węża. Wzięłam głęboki wdech i usiadłam do formalności.
- Spójrzmy... zapasy w normie... zioła też... - siedziałam znużona, patrząc na listę obowiązków. Mh...
- Alfo - wszedł jakiś żołnierz. Wyprostowałam się i zmieniłam w wilka, a potem popatrzyłam na niego kątem oka.
- Tak? - spytałam łagodnym tonem.
- Radze się pani przespać. Za pięć godzin pani zmiana.
- Mogę wziąć twoją zmianę - przeszłam obok niego.
- Ale pani...
- Czy tobie decydowanie o tym co robię? - spytałam oschłym tonem.
- Nie Alfo.
- No właśnie. A teraz idź do swojej partnerki.
- Skąd pani wie...
- Znam tu wszystkich mój drogi - miałam iść, ale się zatrzymałam, a wiatr lekko pieścił moją sierść.
- Coś się stało? - spytał. Popatrzyłam na niego kątem oka.
- Obyście mieli szczęśliwą rodzinę... - odeszłam na punkt obserwacyjny.

***

Miłość... Co to jest ta "Miłość"? Nigdy tego nie zaznałam. W sumie, nie potrzebuje tego. Nigdy nie potrzebowałam. Wezwałam gwiazdy do siebie, a te zaczęły badać teren. 
- Ej Firay! - krzyknęła Ash.

<Ash?>

Od Typhoon'a


Przysiadłem na jakimś klifie. Na dole szumiały fale, a na górze gwiazdy migotały. Księżyc był w pełni, a co dziwne, święcił na pomarańczowo.
Moja wędrówka trwała już dobry rok, a dalej nie mogłem znaleźć drugiej watahy.
Ale, co będę się tym dołować, w tak ciepłą i piękną noc?
Jednak, wciąż męczyło mnie jedno pytanie:
Jak długo trwać będzie ta podróż?
***
Chyba jestem. - Pomyślałem, wyczuwając wilki. Uśmiechnąłem się sam do siebie.
Teraz tylko znaleźć...
Kiedy to tylko pomyślałem, dostrzegłem na horyzoncie dwie sylwetki wilków. Przyśpieszyłem i podszedłem bliżej. Schowałem się w pobliskich krzakach. Dwie wadery, to pewne.
Na początku mnie nie widziały, ale przez moją nieuwagę, rozległ się dość głośny trzask gałęzi. Tak, mój niesforny łeb musiał się zachwiać.
Gwałtownie skierowały głowy w stronę roślinności. Uznałem, że pora się ujawnić.
- Ym... Witam panie, dobiegły mnie słuchy, iż znajduje się tutaj wataha. Chciałbym dołączyć.

< Któraś? xD Chyba wyszło za krótkie :< >

Od Ash CD. Firay

   Uniosłam brew.
- Skończyłaś już? Fir, takie rzeczy się nie zdarzają! Masz paranoję - skrzywiłam się.
- No weź! Ty sobie żartujesz, a WKŁ tylko czeka na chwilę naszej nieuwagi! Jesteś nieodpowiedzialna - spojrzała na mnie niezadowolonym wzrokiem. Była ode mnie wyższa.
- A ty strasznie panikujesz - ziewnęłam przeciągle. - Wyluzuj trochę.
Firay prychnęła.
- Jasne. A ty znajdź sobie jakieś produktywne zajęcie - odwróciła się na pięcie i zaczęła odchodzić. Stałam chwilę leniwie machając ogonem i przyglądając się jej. Westchnęłam i podbiegłam do niej.
- Na przykład jakie?
- Jesteś strategiem i technikiem. Może byś poszła sprawdzić co u wojowników? Albo coś w tym stylu?
Ponownie westchnęłam.
- Fiiiiine... Później sprawdzę. A ty co masz zamiar robić?

<Firanko?>

Typhoon


Imię: Typhoon 
Wiek: 4 lata
Płeć: basior
Stanowisko: Zwiadowca, Basior Gamma
Rasa: Wilk Burzy i Powietrza
Moce:
- Elektrokineza - ma kontrolę nad piorunami i elektrycznością; jest w pewnym stopniu odporny na wstrząsy elektryczne, potrafi wysyłać impulsy elektryczne poprzez dotyk oraz wzywać pioruny.
- Aerokineza - posiada moc kontroli nad wiatrem.
- Iluzja
Charakter: Jest poważnym basiorem. Liczą się dla niego honor i sprawiedliwość. Raczej spokojny, trzyma nerwy na wodzy. Często nękają go wątpliwości i krytykuje się za każdy popełniony błąd. Jest lojalny wobec przyjaciół. Czasem zdarza mu się przeklnąć. Stara się utrzymywać szacunek, dla wyżej postawionych rangą wilków, o ile te nie krzywdzą innych. Ale, uwaga! Nie zawsze jest ponury. "Głupawka" potrafi się pojawić u niego dość szybko i niespodziewanie.
Orientacja: Hetero
Partnerka: Na razie o niej nie myśli
Rodzina: Zdechli. Ale miło, że pytasz.
Właściciel: welonka2004 
Inne:
  • Jest bardzo podatny na uroki i psychiczne moce.

Anakin


Imię: Anakin
Wiek: 3 lata
Płeć: Basior
Stanowisko: Piosenkarz, Wojownik
Rasa: El Diablo
Moce:
- Władanie mocą woli /ciemna strona mocy/ - (zainspirowanie z filmu "Gwiezdne Wojny")
- Teleportacja - (wystarczy, że pomyśli od danym miejscu i już tam jest)
- Podróż po różnych wymiarach - (za pomocą tej mocy może podróżować w różnych wymiarach i doglądać co by się stało, gdyby wybrał inną drogę w swoim życiu)
- Iluzja - (za pomocą iluzji potrafi się zmieniać w różne zwierzęta)
- Zamiana w człowieka - (chyba nie ma tu czego tłumaczyć)
Charakter: Anakin jest bardzo niecierpliwym wilkiem. Nie umie usiedzieć 2 minut w jednym miejscu, musi coś robić i trzeba mu znaleźć jakieś zajęcie by nie zrobił czegoś głupiego. Lubi nowe wilki ale ma d nich dystans. To wulkan energii który morze czasem wybuchnąć. Wszędzie go pełno może aż w zbyt wielu miejscach... Czasem jest tam gdzie go być nie powinno. Popełnia błędy tak jak inne istoty. Czasem coś u nie wyjdzie ale stara się przykładać do tego co robi.
Przeważnie żyje ze wszystkimi w zgodzie o ile ktoś nie jest idiotą a tego tupu wilków ten basior bardzo nie lubi. Trzyma się od nich z daleka. Głupi to on nie jest. Ale czasem powie coś zanim zastanowi się nad tym 2 razy. Akceptuje samego siebie co jest bardzo ważne. Widzi swoje zalety i wady. Pierwsze stara się pielęgnować a drugie wyeliminować lub załagodzić. Nie brak mu poczucia humoru zawsze jest skory do rozluźnienia atmosfery dobrym dowcipem lub oklepanym sucharem. Szybko się zaaklimatyzuje i nie ma problemów z przystosowaniem do nowych warunków.
Nie lubi użalania się nad sobą. To znaczy że nie pochwala tekstu typu: ,, Wszystko będzie dobrze "
Nic nigdy nie jest dobrze. Wszędzie dopatrzysz się jakiś błędów i ten samiec doskonale o tym wie.
Lubi dłużej pospać, tego się nie da ukryć. Śpi do godziny której chce a czasem ale to bardzo rzadko spóźni się na ranne szkolenie. Ma sumienie które często go dręczy. Jest perfekcjonistą, który lubi mieć wszystko dopracowane i zrobione porządnie do każdego szczegółu.
Orientacja: Heterosexualista
Partnerka: Szuka tej jedynej
Rodzina: Wszyscy zmarli podczas ataku.
Matka - Luna
Ojciec - Onix
Rodzeństwo - Manya, Helia, Dark, Xedr
Właściciel: Asia1509
Inne:
Jako człowiek

Od Firay CD Ash

Westchnęłam i popatrzyłam na towarzyszkę.
- Well... Spójrzmy na taką sytuację. Wyruszyłam w podróż, by odnaleźć inne tereny. Poprosiłam Cię, byś zajęła w tym czasie moje stanowisko. Tak czy siak nie miałabyś wyboru. Aż tu nagle..
 BAM! - wstałam na dwie łapy, a potem uderzyłam o ziemię, a z lodu stworzyła się figura wilka, skacząca na nią - Wataha Krwawej Łapy zaatakowała nasze tereny. Powinnaś chyba wezwać wojsko. o chwila przecież już są obdzierani ze skóry przez innych wilków! BAM! - zza mną stanęły cienniste wilki, które zaczęły otaczać ją wokół moją przyjaciółkę - zostałaś otoczona! Wilki przywrały Cię do ziemi - jej łapy pokrył lód, a zza nią zrobiłam półkę lodową - a tu nagle się okazuje, że Alfa dołączyła do wroga. I co zrobisz?! Jesteś tylko bezużyteczną Betą, która nie ma obowiązków tak? - zeskoczyłam na ziemię, a wszystko zniknęło.
- Rozumiesz mój przekaz Asfald?

<Ash? XD>

czwartek, 15 września 2016

Od Ash CD. Firay

  Wystawiłam jej język. Nie chciałam pokazać, że zrobiło to na mnie jakiekolwiek wrażenie.
- Przecież wiem, że zrobiłaś mnie Betą z litości - uśmiechnęłam się głupio. - Poza tym co ja tak właściwie mam robić? Do osób odpowiedzialnych nie należę, więc zapomnij o obowiązkach.
Firay westchnęła.
- Po prostu zachowuj się z godnością, nie rób nic głupiego, nie podejmuj żadnych idiotycznych decyzji. Jesteś moim zastępcą, masz prawie takie same prawa w watasze, więc proszę cię, nie popsuj niczego.
- Jasne - pokiwałam głową. - Mam to zanotować?
- Mówię poważnie AJ, nie rób sobie żartów ze stanowiska - skrzywiła się.
- Oogay - ziewnęłam.
- Więc co należy do moich obowiązków? Firanko?

<Firay?>

Od Firay

Pierwszy dzień od stworzenia watahy... trochę to dziwne, bo najczęściej jest tak, że przy okazji jest jakiś basior, a tutaj... Well...
Ciekawe gdzie poszła Ash... Może poluje, albo...
Wtedy ktoś na mnie skoczył. Żółta wadera patrzyła na mnie i lekko machała ogonem.
Albo czeka, aż mnie wystraszy.
- PRZYZNAJ SIĘ! PRZESTRASZYŁAŚ SIĘ!
- Nie - odpowiedziałam i wstałam.
- Serio? Znowu używasz maski sztywniaka?
- Ashfur rozmawiałyśmy o tym - szłam wyprostowana i poważna.
- No dobra, ale nikogo nie ma! Nie ma wokół basiorów, ani nic z tych rzeczy! - przewróciłam oczami na jej słowa.
- Nie zaczynaj.
- Alfa musi mieć partnera! Weź pomyśl o tym.
- Tak samo jak Beta - popatrzyłam na nią kątem oka i się uśmiechnęłam szydersko - mam cię.

<Ash? xD>

środa, 14 września 2016

Ashfur


Imię: Ashfur, ale wszyscy wołają na nią Ash, AJ (od "AshJacket", jej dawnego imienia) lub bardziej pieszczotliwie, Affy.
Wiek: 2 lata i 6 miesięcy
Płeć: 100% wadera, jakieś wątpliwości?
Stanowisko: Wadera Beta, technik i strateg
Rasa: Wilk Harmonii i Wilk Ognia
Moce: 
- Potrafi podnosić rzeczy za pomocą psychokinezy
- Umie korzystać z magii światła oraz cienia, a co za tym idzie tworzyć jakieś tam płomienie, kule czy co jeszcze sobie wymyśli z tych dwóch rzeczy
- Może zapalić swój ogon
- Podpala coś "od tak", bo tego chce
- Może zwolnić czas na krótką chwilę
- Używając magii światła może stworzyć skrzydła
Charakter: Jest z niej całkiem spora suka, i wypowiadając to słowo nie mam na myśli samicy psa. Niegdyś była ułożona, miła i towarzyska dla wszystkich. Jednak w jej życiu wystąpił moment "załamania", kiedy to zamknęła się w sobie na kilka dobrych miesięcy. Później już zawsze była taka, jaka jest obecnie. Ale spokojnie, nie jest taka okropna. Dla nowo poznanych osób często jest wredna i chamska. Jej odzywki i cięte riposty czasami zwalają z nóg. Tak samo jak poziom jej żartów. Gdy jednak nieco bliżej ją poznasz, możesz dowiedzieć się wielu ciekawych rzeczy. Jedną z takowych rzeczy, jest na przykład to, że kocha muzykę. Tak samo jest ze sztuką i technologią. Wszelakie sprzęty elektroniczne to jej brożka. Wracając do jej charakteru. Dla przyjaciół jest całkiem miła. Na ogół jest wyrozumiała i współczująca. Służy dobrą radą i pomocą. Wbrew pozorom jest to wilk bardzo refleksyjny i wrażliwy. Jednak największym problemem jest jedna rzecz. Zaprzyjaźnić się z nią, to szansa taka jak trafienie 3 liczb w lotto. Z drugiej strony, przynajmniej szanse nie są równe zeru!
Orientacja: Hetero, wybaczcie drogie panie
Partner: Dawniej sądziła iż posiada takowego, jednak on chciał ją tylko wykorzystać. Obecnie nie posiada i nie wiadomo czy ktoś ją zechce.
Rodzina: 
Matka - Lily
Ojciec - Heilo
Brat - Kai 
Właściciel: Olasta
Inne: 

  • Jej ulubioną piosenką jest "Hope it gives you hell" (kto by się domyślił).
  • Kocha zielony kolor.
  • Zajmuje się grafiką komputerową w wolnym czasie.
  • Potrafi chodzić na 2 łapach i nie sprawia jej to najmniejszego problemu. Często to robi, wbija się w skórzane kurtki i zachowuje niczym człowiek. Niektórzy uważają to za dziwaczne, a innych wręcz przeciwnie - ani trochę to nie dziwi. Jednak mimo wszystko, Ash ludzi nienawidzi i nie chce mieć z nimi żadnego kontaktu.



Firay - Samica Alfa


 
Imię: Nazywa się Firay i tak niech zostanie. Tylko jej przyjaciółka wie, że nazywa się Ghostey

Wiek: 3 lata

Płeć: wadera

Stanowisko: Samica Alfa, Czujka nocna

Rasa: Wilk galaktyki i IceShade. Mało kto za tą rasę.
Moce:

Noc:

-  W nocy może panować nad blaskiem księżyca i gwiazdami

- Potrafi z gwiazd wezwać ducha zmarłego (ale tylko do wschodu)

- Gwiazdy działają pod wpływem jej emocji

- Raz na jakiś czas może zrobić portal do innego wymiaru

Woda

 - Może oddychać pod wodą

- Potrafi zrobić z wody lód i na odwrót

- Może władać nad lodem i robić z nią co zechce jak np. Lodowe figury lub ślizgawki (ataki się doliczają do tego)

 - Umie unosić wodę

- Potrafi wysysać wodę z roślin




Cienie


- Umie zmienić się w cień i zniknąć

- może z cienia zrobić rzecz materialną

Charakter: Firay jest odważna, pomocna i zabiegana. Nie jest najlepszym materiałem na Alfę, ale cóż... jest nieśmiała i czasem nie umie panować nad sobą. Kocha ryzyko, a jej serce jest godne zaufania. Nienawidzi jak ktoś jej pomaga, a od dwóch lat nie uroniła nawet łzy. Wszyscy ją znają jako poważną i stanowczą waderę. Nie widać jej uczuć, a niektórzy uważają, że jej serce jest skute lodem. Prawdą to nie jest. Musi taka być, bo nakazuje tak prawo Alfy. Chciałaby kiedyś przestać udawać i pokazać, że też potrafi się bać, potrafi pomóc i pocieszyć. Bo taka jest naprawdę. Ale musi zakładać swoją kamienną maskę dla dobra innych. Jest oddana i tajemnicza. Rzadko komu pokazuje prawdziwą siebie. Nie przepada za żartami i nienawidzi być w centrum uwagi. Jedynie czego nie ukrywa to fakt, że nie czuje miłości. A przynajmniej nie wie jak to jest być zakochanym. Ma anielską cierpliwość, ale jak ją ktoś wkurzy, to do niej nie podchodź. Wtedy nad sobą nie umie zapanować.

Orientacja: Hetero

Partner: Serio? Ja? Po co mi on? Mam całą watahę na głowie, a jeszcze partner? Pff...

Rodzina:


Matka: Loray

Ojciec: Jhin


Właściciel: [H] Renesme_Darkline

[E-mail] ravenislime@gmail.com


Inne:

- Nie podaje swojego imienia, bo jej imię jest przeklęte

- Tak naprawdę ma brata, który zaginął

- Nigdy nie powiedziała nikomu, że nie czuje miłości

- kiedyś miała skrzydła

- Podobno jak odkryje "To coś" to je odzyska

- Umie grać na skrzypach 


 - Jest ogólnie uzdolniona artystycznie (Taniec, śpiewanie, granie itp.)

- Nikt tego nie wie, ale potrafi, kocha śpiewać